wtorek, 18 lutego 2014

...lepiej późno niż wcale...


Spotkanie ludności z Bocaranga – 17.02.2014
Od kilku tygodni Bocaranga popada w ruinę, staje się wioską. Dlaczego? AntyBalaka po przegonieniu exSeleka zaczęła obrabowywać miasto. Prawdziwa AntyBalaka powoli powraca do swoich domów, niektórzy z nich pojechali jeszcze walczyć z exSeleka w okolicach Ngaoundaye, w Bang i Mbere przy granicy z Kamerunem. I pojawili się fałszywi AntyBalaka, podszywając się pod wyzwolicieli, przewieszając sobie macztetę przez ramię i biorąc do ręki jakiś tam karabin, często niesprawną broń myśliwską. Często wśród nich można spotkać tych, którzy od zawsze trudzili się łatwym łupem, rzezimieszkowie, drobni i więksi złodzieje, pospolici bandyci i liczący na łatwą zdobycz drobni przestępcy. Zaczęli oni terroryzować bardziej lub mniej mieszkańców Bocaranga. Od niektórych brali pieniądze, mówiąc, że na naboje, inni oddawali się zdejmowaniem dachów z posiadłości w dzielnicach muzułmańskich. Początkowo kilka, później kilkanaście, a teraz nawet kilkaset domów jest bez dachu, nie ma już blachy i drewna na murach. Bocaranga, jak mówią, została podzielona na dwie części, jedna przed Haoussa, i druga za. Po środku miasta, w ruinach rozszabrowanych domów w porze deszczowej będzie rosła trawa. Czyli łąki po środku miasta. Wstyd o tym wspominać, ale tak tu piszemy naszą historię. Tak to przed kilkoma dniami zrodził się pomysł spotkania wszystkich ludzi z Bocaranga. Spotkanie z merem miasta, z tymi, którzy są odpowiedzialnymi w mieście za innych, z nauczycielami, szefami wiosek, z pastorami i naszymi katechistami. Mężczyźni, kobiety i młodzież zainteresowana przyszłością naszego miasta. Na zaproszenie odpowiedziała masa ludzi. Sala Centrum dla młodzieży nie mogła pomieścić wszystkich, było nas ponad 600 osób. Byli też AntyBalaka, szefowie z Bocaranga. Poruszyliśmy trzy ważne punkty:
1. AntyBalaka i ich obecność w Bocaranga – pośród wielu odważnych i bezineteresownych młodych, którzy walczyli z exSeleka jest coraz więcej fałszywych, korzystających z sytuacji bezprawia. To oni niszczą resztki piękna w Bocaranga. AntyBalaka mówi o zoorganizowaniu swoich bojówek, by stały się one ochroną dla ludzi i ich mienia. Trochę późno, ale lepiej niż wcale. Konkluzje: zatrzymać kradzieże, nie oddawać strzałów w mieście, zabezpieczać bezpieczeństwo ludziom, zgłaszać wszelkie kradzieże i włamania, czyli być po prostu służyć ludności. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale pierwsze znaki są pozytywne.
2. Relance économique – obudzić ekonomię w mieście. Chodzi o otwarcie sklepów, o handel, o przejazdy, sytuacja barier, etc. Łatwo powiedzieć, ale ciągle jet niepewnie i na razie wszyscy boją sie inwestować. W Bocaranga za rządów Seleka ukradziono ponad 50 motorów, a w okolicach około 200-cie. Chęć do pracy jest, ale czekamy na poprawę sytuacji. W Bocaranga wcześniej było około 30 samochodów ciężarowych i półciężarowych, teraz jest tyko kilka. Powoli, powoli może coś się rozkręci. Niech młodzi handlowcy i sprzedawcy objawią swoje talenty. A szkoła, pytałem się wszystkich, kiedy będzie otwarta? Jak będzie spokojniej, odpowiadają, mówię, że spokój zależy od nas, więc i szkoła powinna zacząć funkcjonować. Zobaczymy...
3. Pojednanie i rozbrojenie serc – to chyba najbardziej newralgiczny punkt naszego spotkania. Jako, że wszyscy muzułmanie wyjechali z Bocaranga, nie ma Mbororo, pod znakiem zapytania staje ich powrót. Potrzeba torchę czasu, by pewne rany się zagoiły. Zresztą domy w dzielnicach muzułmańskich są całkowicie zniszczone. Myślę, że jest dobra wola ich przyjęcia, ale trochę wody musi upłynąć...
Na zakończenie mer miasta podsumował nasze spotkanie. Może zacznie nieco działać, bo przez ostatnie tygodnie on także siedział pomiędzy trawami, a szefowie dzielnic przyglądali się jak Bocaranga upada. No cóż, wszystkim nie było łatwo. Spotkanie zakończyliśmy w samo południe, każdy spokojnie wrócił do domu. Wczoraj wieczorem na dzielnicach było spokojnie, nie widzać było AntyBalaka przechadzających się po mieście, zrywających dachy. Nie słychać było też strzałów. Dobry znak. Wczoraj po południu maiłem jeszcze radę z odpowiedzialnymi za CEB, za nasz kościół, zrobiliśmy podsumowanie wydarzeń z kilku tygodni, zaplanowaliśmy kilka wydarzeń na najbliższe tygodnie. Wieczorem, szybko, bo po 20-tej poszedłem już spać. Bogu niech będą dzięki za ten dzień.
Wczoraj wieczorem dzwonili do mnie żołnierze francuscy stacjonujący od kilku dni, że zamierzają przyjechać do Bocaranga. Dziś już ich konwój wyjechał rano z Bouar, więc powinni dojechać gdzieś na południe. Czekamy na to co zrobią, na ich obecność. Lepiej późno niż wcale...
Robert

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tyle, tyle lat, ale może coś się zmieni...

Pozdrawiam