wtorek, 25 marca 2014

... nomadzi czy uchodźcy ...


W piątek po południu przyszedł do nas mer miasta Bocaranga zaniepokojony sytuacją w jednym sektorze. AntyBalaka wysłała do niego list, aby przyjechał i prosili w nim także o naszą obecność. W sobotę rano pojechaliśmy w stronę Bozoum. Podobno w jednej wiosce jest grupa kobiet Mbororo z dziećmi. Siostra Marie Helene, Cipriano, mer, i jego ochrona, jeden sekretarz AntyBalaka z Bocaranga i ja. Do wioski Kake, około 30 km od Bocaranga. Po drodze mijamy ludzi prowadzących stada krów. Nie są to Mbororo, ale ludzie miejscowi. Przed tygodniem był atak na grupę pastarzy AlaNgamba (nomadów z Nigerii, Nigru, Czadu, Sudanu), którzy wypasają swoje bydło także w RCA. Ich stada zostały rozproszone po buszu, mężczyźni, kobiety i ich dzieci także. AntyBalaka przejęła setki sztuk bydła i rozpoczęła się uczta. W każdej wiosce zapach wędzonego i suszonego mięsa. Wszędzie AntyBalaka jako samoobrona wiosek. Mijamy dziesiątki motocykli wiozących także świeże mięso. Dojeżdżamy do Kake, a w wiosce Lekarze bez granic w mobilnej klinice leczą chorych. Pod drzewami siedzi grupa Mbororo, około 30 kobiet z dziećmi, kilku mężczyzn. W sumie 64 osoby. Zmęczni, wygłodniali, chorzy, anemiczni. Robimy spotkanie z AntyBalaka z całego sektoru, jest ich kilkudziesięciu, kobiety i dzieci. Lekarze kończą swoją pracę i wyjeżdżają do Bocaranga. Od kilku tygodni zainstalowali się w naszym mieście i pracują w szpitalu zajmując się przede wszystkim pediatrią. Plony w tym roku są nadmiar obfite, szczególnie malaria ma się nieźle. Rozmawiamy z kobietami i mężczyznami Mbororo o ich sytuacji. Zamieszkiwali oni okolice Carnot (około 300 km na południe stąd), jak wybuchła wojna pieszo przemieszczali się na północ do Czadu. Kilka tygodni temu zostali zaatakowani przez inną grupę etniczną AlaNgamba i cały ich dobytek zaginął (bydło, owce, osły, wszystko comieli przy sobie). Dziś nie mają nic. Resztki ubrania na sobie. Ani pieniędzy, ani jedzenia, ich całe bogactwo poszło... Nomadzi. Dziś włóczędzy, żyjący w strachu, uciekający, aby nikt nie odebrał im ostatniego bogactwa jakim jest życie. Doświadczeni, chyba najbardziej ze wszystkich, wiedzą dziś co to jest cierpienie, prawdziwe. Od kilku tygodni błądzą po buszu idąc na północ. Kilka dni temu AntyBalaka widziała ich w buszu i powoli, niepewnie, doszli do tej właśnie wioski. Mówią, że chcą do Czadu, tam mogą spotkać swoje rodziny. Ich mężowie prawdopodobnie zabici. W każdym bądź razie, ślad po nich zaginął i od kilku tygodni ich żony nic o nich nie wiedzą. Smutne, tragiczne, szkoda, że prawdziwe. Mbororo chcą do Czadu, ale jak. Na drodze niebezpiecznie, a droga daleka, są już wycieńczeni i bez sił. Będziemy szukali jakiejś pomocy. Na razie ludzie z wioski i AntyBalaka mają ich chronić i dać coś do jedzenia. My szukamy jakichś opcji. Telefony na prawo i na lewo, organizacje pozarządowe mówią, że coś zrobią, tylko kiedy. Żołnierze nie mogą za bardzo się zaangażować w ich ewakuację, zobaczymy co da się zrobić, tak odpowiadają. Wracamy do domu. Sobotnie popołudnie, ciepło, ponad 35 st w cieniu.
Po południu przyjechał do nas z wizytą biskup Armando, był w Ndim i Ngaoundaye. To jego pierwsza wizyta w tym roku, wejechał na leczenie kilka miesięcy temu, ale z powodu sytuacji nie mógł wrócić. W niedzielę przyjechało do nas z wizytą 3 Polaków z o. Andrzejem i siostrą Marysią. Przejechali, zjedli obiad i pojechali dalej na północ. Wczoraj wracali, zatrzymując się na chwilę. Zawsze to miło spotkać swoich rodaków. Wczoraj w kierunku uchodźców w Kake pojechał mały konwój eskortowany przez Misca, szkoda, że nie zatrzymali się aby z nami porozmawiać. No cóż, każdy ma swój program. W tych dniach na drodze z Bocaranga do Bozoum pojawiło się jeszcze kilkanaście kobiet Mbororo z dziećmi. W naszej szkole dla katechistów mieszka już jedna kobieta Mbororo z dwójką dzieci. Przyszli pieszo, wcześniej ktoś ich podwiózł motocyklem. Oni chcą do Kamerunu, mają tam rodzinę. Zobaczymy co się uda zrobić. U nas mają mieszkanie i jedzenie. Proste życie koczownicze, od kilku miesięcy uchodźcy, dziś to życie uciekinierów. Uciekają, nie wiedząc dokąd... do lepszego świata. Nomadzi...










Robert

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tyle, tyle lat, ale może coś się zmieni...

Pozdrawiam