Doświadczenie
Afryki - słów kilka po kilkunastu latach
Środek Afryki zawsze
mnie inspirował, ciekawił. Moje marzenie się spełniło. Pierwsze zetknięcie się
z czarnym lądem – inność, inny świat, inni ludzie i to właśnie oni są dla mnie
największym odkryciem. Język lokalny, inna mentalność, inny sposób postrzegania
rzeczywistości. Afryka środkowa piękna, dziewicza, gorąca, wilgotna,
pociągająca swoją prostotą, nieskomplikowaniem, otwartością. Niezapomniany
zapach dymu z domowych ognisk, służących za paleniska w kuchni połączony z
wilgocią i 35 st ciepłem – na długo wyrywa się w pamięci. Drugi człowiek,
często żyjący w niewyobrażalnie trudnych warunkach. Państwo środkowej Afryki –
biedne, ubogie, niszczone przez ciągłe przewroty polityczno – militarne, choć
ze swoim bogactwem kulturowym, z sercem pełnym pragnień i potencjałem ludzi
młodych. Republika Środkowoafrykańska doświadcza trudnych momentów wojny,
destrukcji, zniszczenia, migracji i uchodźstwa. Sam byłem świadkiem przewrotów
wojskowych i wojny już kilkakrotnie, w 2002, w 2005 – 2008, i od 2013 roku
konflikt wojenny, który wciąż trwa. Cierpienie, śmierć, poczucie bezsilności,
opuszczenie, brak perspektyw, nadziei. Z jednej strony Afryka piękna, urokliwa,
a z drugiej z pękniętym serce. Bé Afrika – Serce Afryki – tak nazywa się nasz
kraj w języku sango. I to serce nadal krwawi.
Pierwszy mój
pobyt w Centralnej Afryce przez dwa lata w RCA, później cztery lata w Czadzie i
od ponad ośmiu lat ponownie w RCA w miejscowości Bocaranga, w północno
zachodniej części. Jestem odpowiedzialny za parafię z 44 wioskami i kaplicami
dojazdowymi w promieniu 75 km. Praca duszpasterska nie ogranicza się do
działalności w kościele. Setki, a nawet tysiące spotkań z ludźmi, wielogodzinne
rozmowy i debaty, przecież na to wszystko jest czas. Nie nawracanie, jak się
powszechnie myśli. Spróbuj nawrócić kogoś tobie bliskiego to zobaczysz.
Przygotowanie do sakramentów dzieci, młodzieży i dorosłych. Proces kilkuletni,
który owocuje odkrywaniem Boga i swojego miejsca w Kościele. Przy parafii kilkadziesiąt
grup, ludzi zrzeszających się by odkrywać i pogłębiać swoją wiarę, którzy
spotykają się, modlą, dyskutują nad swoją przyszłością, nad lepszym jutrem. Spotkania
w ciągu tygodnia, w weekendy. Bogactwo człowieka i jego serca. Rada na
zrozumienie człowieka – całkowita jego akceptacja, taki jaki jest, nie
krytykowanie, przyjęcie z tym czym przychodzi do ciebie. Druga rada – twoja
otwartość na niego, na inność, całkowite przyjęcie go. To skutkuje, czasami
rozbraja serca. Cierpliwość – tego chyba nam wszystkim brakuje, a to pozwala
zmieniać świat. Przy naszej parafii mamy szkolę dla katechistów, rodzin, które
po 6 miesięcznym pobycie w szkole stawiają pierwsze kroki jako odpowiedzialni za
wspólnoty wierzących w swoich wioskach. Formacja dla mężczyzn i kobiet.
Mężczyźni w szkole stolarskiej i krawieckiej (krawcami zazwyczaj są mężczyźni),
kobiety, często pierwsze spotkanie z tablicą szkolną, alfabetyzacja,
zarządzanie domem, higiena domowa, itp. Mnóstwo talentów. Nie tylko
katechizacja (oni będą prowadzili liturgię podczas nieobecności kapłana w
kaplicach), ale i przyuczenie do konkretnego zawogu, bardzo cenionego.
Stolarka, u nas wielkie zakłady, tu piła, dłuto i z desek można zrobić coś na
czym się siedzi, śpi, czy magazynuje. Proste, ale niezastąpione. Krawiec – może
nie najwyższych lotów, ale większość ubrań wychodzi spod jego rąk. Szkoła
stolarska uczy przez cały rok, jest pełno chętnych młodych i starszych. Co roku
wychodzi z niej kilkunastu adeptów pochodzących z oddalonych wiosek. Obok
naszej misji szkoła. Chyba jej najbardziej tu w kraju brakuje. Od przedszkola,
przez szkołę podstawową i od kilku lat też szkoła średnia. Tysiące dzieci i
młodzieży, którzy pragną się rozwijać. Jaki potencjał, młodych i czasami
buntowniczych, odkrywających i poznających świat na nowo. Obok jest centrum dla
młodzieży, sale spotkań, biblioteka, sala koncertowa, szkoła tańca tradycyjnego
i nowoczesnego, warsztaty edukacyjne dla młodzież, rodzin i dla dorosłych o
wszystkim. Ludzie są spragnieni tego. Sala komputerowa i od tego roku z dostępem
do internetu. Dzieje się i to nie mało. Koncerty i pokazy taneczne dzieci i
młodzieży, klub taekwondo i sketche. Miejsce spotkań formacyjnych i
edukacyjnych.
Życie na
wioskach płynie wolno wyznaczone rytmem prac polnych i przy domu. Domy jak na
obrazkach, wybudowane bardzo często jeszcze z niewypalonej, suszonej na słońcu cegły pokryte słomą i trawą. Budowa domu około dwóch tygodni, stoi kilka lat.
Pewna prowizoryczność z czym wiąże się niepewność i kruchość życia. Nie wiadomo
co przyniesie jutro, jaki będzie kolejny dzień. Często choroba, wszechobecna
malaria, brak odpowiedzi na pytania o śmierć i cierpienie. Wszędobylskie pełne
radości z błyskiem w oku dzieci, które boją się zbliżyć do białego człowieka.
Mamy wciąż straszą maluchy białym człowiekiem. Mówi się że i diabeł nie jest
czarny, tylko biały. Gdzieniegdzie szkoła, bardziej lub raczej mniej
funkcjonująca. Czasami pięć, albo i więcej kilometrów do szkoły. Szkoła to
zazwyczaj strzecha, dzieci siedzą na kołkach, albo na kamieniach. Dwie lub trzy
godziny dziennie przez kilka miesięcy. Nauczyciele, często bez wykształcenia,
ktoś skończył ledwie dwie klasy liceum, dwoją się i troją by zarobić na życie.
Opłacani są przez rodziców, a to różnie bywa. We wiosce kilkaset ludzi, może
nawet do tysiąca. W tym około 60 procent dzieci i młodzieży. Cotygodniowy dzień
targowy – święto, wszyscy wystrojeni, bo wypada się pokazać. Tam można dostać
wszystko co najpotrzebniejsze sól, cukier, kupić baterie do latarki, kupić buty
czy pójść do krawca. Sprzedać czy kupić płody rolne: orzeszki, kukurydzę,
maniok, fasolę, warzywa, owoce. Po zakończonych zakupach łyk lokalnego trunku z
sorga, manioku, czy z bananów. Łyk, albo więcej.
Kilkanaście lat
na misjach – odkrywanie i siebie i drugiego człowieka. To chyba najwspanialsze
doświadczenie bycia z drugim człowiekiem w moim życiu. Prostota, szczerość i
otwartość. Różne dzieła – budowa kaplic i szkół murowanych wraz z ludźmi,
budowanie wspólnoty, czasami studnia czy naprawa dróg i mostów, czasami doraźna
pomoc dla pokrzywdzonych, całkowicie opuszczonych, dla chorych czy
niepełnosprawnych. Piękne, kolorowe i te szare codzienne dni. Czasami codzienne
ludzkie problemy i dramaty, ale zawsze jest nadzieja na lepszy świat.
Robert