czwartek, 12 marca 2015

Kpakali - szkoła


Od połowy stycznia, po prawie dwuletnich rozmowach dotyczących budowy szkoły, rozpoczęliśmy prace. Teren płaski, utwardzony, ręczne kopanie fundamentów, znoszenie kamieni, zwożenie piasku, dostawy wody, wydobywanie cegieł z pieca. I praca rusza do przodu. Ludzie podzieleni na grupy każdego dnia są na budowie pomagając murarzom. Już budynek stoi, ale jeszcze potrzeba kilka tygodni do całkowitego wykończenia. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do budowy tej szkoły.



















Coś o szkole…Ważne jest całościowe podejście do sprawy głoszenia Ewangelii. Dotyczy to wszystkich wymiarów życia człowieka. W miejscach gdzie są misje (czyli domy misyjne z siostrami, kapłanami czy zakonnikami) zawsze zaczyna się od promocji wartości ludzkich: poszanowanie życia (ośrodek zdrowia czy szpital, dostęp do lekarstw, higiena, dostęp do wody pitnej – w sumie każda jest pitna), ochrona macierzyństwa, dziecka, rodziny, praca w promocji sprawiedliwości społecznej szeroko rozumianej, walka z korupcją, z niesprawiedliwością, z niemocą wobec tych, co wykorzystują słabszych i bez praw (silniejszy i bogatszy ma rację wszędzie). Nie można tego czynić bez obecności szkół i ośrodków wychowawczych, gdzie te wartości mogą być przekazywane. Niestety nasze państwo (RŚA) ma swoje problemy: od wielu lat funkcjonuje tylko teoretycznie: słaba obrona, brak wojska, brak policji i żandarmerii, korupcja na wszystkich szczeblach władzy i co z tym się wiąże, priorytety budowania państwowości na stabilnych fundamentach schodzą na dalszy plan. Od 1960 roku w RŚA nie została zbudowana ani jedna szkoła z funduszy państwowych. Istniejące szkoły były zbudowane jeszcze w czasach kolonialnych, albo przez Kościół, albo przez organizacje humanitarne. Państwo wprawdzie kształci nauczycieli szkół podstawowych i średnich a także uniwersyteckich, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Miasto Bocaranga, gdzie pracuję, 12 tyś mieszkańców, (było ponad 15 tyś, ale część z powodu wojny zmuszona do ucieczki) posiada 4 szkoły podstawowe (w tym jedna prywatna prowadzona przez misję), 2 licea ( w tym jedno też prywatne prowadzone prze misję). W szkołach państwowych jest 9 nauczycieli dyplomowanych (czyli 3 na szkołę), a reszta to nauczyciele z naboru, kto coś wie, niech naucza. W Bocaranga szkoły są murowane, zadaszone, w niektórych brakuje ławek, dzieci siedzą na cegłach, albo kamieniach, nauczyciel zapisuje na tablicy lekcję, wykład, dzieci przepisują, albo powtarzają to co on wykłada, w ten sposób ucząc się na pamięć. Młodsze dzieci piszą kredą na drewnianych tabliczkach, starsi w zeszytach. W liceum państwowym, ławki kiedyś były, nawet 2 razy (!), ale aktualnie nie ma nawet jednej. Uczniowie siedzą na cegłach lub stoją. Zresztą lekcji nie ma za wiele, bo jest tylko 3 profesorów, na 400 uczniów. Jeszcze przed kilkoma laty szkoła miała 8 profesorów (kilku urzędników z miasta w niej uczyło) i było ponad 1200 licealistów.
Szkoła to profesorowie, nauczyciele (jeśli tacy są) i nauczający, ci bez większego wykształcenia. Szkoła to Stowarzyszenie Rodziców, którzy mają dbać o funkcjonowanie szkoły. Szkoła to uczniowie. We wioskach jest nieco inaczej. Szkoła nie mając wykwalifikowanego nauczyciela, szkoła pod strzechą, hangar z plandeką, szuka kogoś, kto ma skończyłby choćby powiedzmy 2 albo 3 gimnazjum, czasami jest ktoś z nieukończonym liceum, rzadkością ktoś z maturą. Tych z maturą jets wielu, ale nie wszyscy chcą być nauczycielami (co jest naturalne). Szkoła teoretycznie jest bezpłatna i obowiązkowa. W praktyce na funkcjonowanie szkoły państwowej dla Stowarzyszenia Rodziców jest opłata 2.500 franków na rok (4 euro), plus obowiązkowe ubezpieczenie – 250 franków (2 złote). Problem pojawia się, kiedy przychodzi na koniec miesiąca zapłacić nauczycielom. Nauczyciel wykształcony przez państwo otrzymuje swoją zapłatę (czasami z przerwami nawet do 12 miesięcy opóźnienia), ale jakoś tam dostaje. Nauczyciel nie zatrudniony przez państwo jest teoretycznie opłacany przez Stowarzyszenie Rodziców. I z tym różnie bywa. Czasami dostanie 5-6 tyś franków (około 30 – 40 zł) na miesiąc. To i tak dużo ! Jest to oczywiście zbyt mało, by utrzymać swoją rodzinę. Dlatego też taki nauczyciel często pracuje na swojej roli, pomagają mu nierzadko uczniowie, kilka, kilkanaście dni w roku, on sam naucza tylko 2 albo 3 godz dziennie przez 3 do 6 miesięcy. Więc składając to do kupy, jakość nauczania, poziom lekcji i częstotliwość nauczania dają bardzo, ale to bardzo słaby wynik dający wiele do życzenia.
Inna jest sytuacja w szkołach prywatnych, podstawowych i średnich. Tam koszt zapisów jest o wiele większy, aby móc opłacać nauczycieli. Organizacja pracy (bardzo często zaangażowane  siostry zakonne, sami księża i zakonnicy) jest na wysokim poziomie. W naszym regionie (jak ¼ Polski) jest 8 takich szkół katolickich i trzy niższe seminaria dla chłopców w wieku od 12 do 20 lat. (Bouar – Yole: 4 prywatne szkoły przy misjach, Bohong: 1, Bocaranga: 2, Ndim: 2, Ngaoundaye: 1. Jest jeszcze wiele innych szkół we wioskach, które są doglądane przez personel misyjny, od czasu do czasu dokształcanie nauczycieli, czasami dofinansowanie, opłacanie czesnego dla sierot, itp.
Sukcesem jest, gdy ktoś po szkole zdaję maturę, czasami może kontynuować na uniwersytecie, choć ten też pozostawia wiele do życzenia. Potrzeba szkół specjalistycznych, dających zawód, konkretną dziedzinę. Uczeń nawet jak skończy liceum i ma maturę, co dalej?
Uczęszczanie do szkoły to promocja dla ludzi, wizja na lepszą przyszłość. Ludzie miejscowi coraz bardziej zdają sobie z tego sprawę i dlatego posyłają dzieci do szkół. Pytając się dzieci, każde z nich poszłoby chętnie do szkoły, dzieci chcą się uczyć, poznawać. U nas może 30-40% uczęszcza, a i tak nasz region jest bardzo, ale to bardzo rozwinięty. Są całe połacie kraju, gdzie szkoła nie funkcjonuje wcale. Czasami w większych miastach. Jest jednak wielu, którzy nigdy nie postawili nogi w szkole… Jeżeli wychowanie w rodzinie nie zawiedzie, społeczeństwo nie przeszkodzi, będą z nich także dobrzy obywatele. Różnie bywa, łatwo zejść na złą drogę, zwłaszcza teraz w czasie zawieruchy: rabunki i rozboje z bronią są łatwym rozwiązaniem dla wielu.
Robert

Tyle, tyle lat, ale może coś się zmieni...

Pozdrawiam