Środa 15 styczeń
Wczoraj przed południem w Bocaranga nowy oddział Seleka oddawał się
przeszukiwaniom domów w dzielnicy Commercial. Kilka dni temu w jednym domu,
gdzie wcześniej mieszkał komendant brygady żandarerii znaleziono kilka
karabinów (podobno?). Spalono więc jego dom. Dlatego od rana poszukiwacze
zaginionej broni w akcji. Wyważanie drzwi, wyrywanie drewnianego sufitu, jak
jest coś do wzięcia, to zabieramy: ubrania, buty, garnki, naty itp.
domy gdzie mieszkali funkcjonariusze państwowi
szukanie broni
Poprzedniej nocy kilku
elementów z Seleka napadli na jednego kupca i w nocy ukradli mu 1 milion
franków, czyli ponad 1,5 tyś euro. On ich rozpoznał, zgłosił to w bazie Seleka,
ale nikt nic mu nie oddał. Zostal odesłany nawet bez kwitka…
Od kilku dni trwały
negocjacje z Anti-Balaka, którzy chcieli wejść do Bocaranga. Wczoraj spełzły na
niczym, gdy bakalowcy dowiedzieli się o rabunkach w naszym mieście. I
postanowili wejść z bronią i zaatakować bazy Seleka.
Wieczór w Bocaranga,
słychać było kilkanaście starzałów z broni i zaczęło się. Do godziny 20-tej
około 90% ludności (na około 15 tyś mieszkańców) uciekała do buszu, z tym co
mogli wziąć z sobą. Ta noc nie była na szczęście bardzo chłodna. Tym lepiej. Niektórzy
schronili się u nas w szkole katechistów, w salach parafialnych, przy naszym
domu, trochę w szkole. W niektórych dzielnicach nie było żywego ducha. Puste
domy, puste ogródki, pusto, pusto… U nas na misji niektórzy składali swój
dobytek.
w naszym małym magazynie
taki widok nie jest rzadkością
O której się zacznie, o
której przyjdą? To pytanie spędza sen z powiek, sen odchodzi by przyjść długo
długo później. Ludzie boją się. Boją się ataku Balaka na Seleka, co w
konsekwencji może prowadzić do represji wobec wszystkich. Muzułmanie boją się o
swoje mienie, rabunków ze strony Balaka, chyba później o swoje życie także,
pozostali boją się śmierci, tylko dlatego, że nie są muzułmaninami. Lepiej ujść
z życiem niż pilnować swojego dobytku.
Pusto, pusto, pusto… Na szczęście w nocy
nic się nie zdarzyło.
Od rano dwonek szkolny brzmiał jak
zawsze. Tylko, że dzieci nie jakoś nie doszły. W klasach gdzie jest normalnie
40-60 dzieci, dziś dochodziło w porywach do 10-ciu. Szkoły państwowe calkowicie
zamknięte – czyli ciąg dalszy wakacji od grudnia, ale roku już 2012. Rano co
odważniejsi zaczęli nieśmiało powracać do domów, ale nieliczni. Sklepy i
boutiques zamknięte, gdzie nie gdzie ktoś sprzedaje ciepłą herbatę i pączki.
uczeń, dziś nie w szkole, ale się uczy - brawo!!!
SPOTKANIE Z ANTY-BALAKA
Przed południem, około 9 rano, z p.
Cipriano, zastępcą burmistrza i imamem z głównego meczetu z Bocaranga jedziemy
na spotkanie Anty-balaka. Już po 10 km w kierunku Bozoum spotykamy sporą grupę
uzbrojonych. Siadamy i rozmawiamy, ale jakoś rozmowa się nie klei. Za wielki
brak koncentracji (bangue, drogue – czyli prochy) daje się we znaki. Nie dochodzimy
do żadnego porozumienia. Wsiadamy do samochodu i jedziemy jeszcze 5 km na
spotkanie „colonel’a”, z nami jedzie jeszcze kilku Balaka.
Wioska 15 km od Bocaranga, spotykamy
colonel’a, a z nim może 50-ciu, każdy z karabinem. Powoli, próbujemy opisać sytuacje
w naszym mieście. Balaka opisują jakie mają zamiary. Negocjacje, ugoda,
żądania, ustępstwa, nakłanianie, dyplomacja, itp… Po godzinie wracamy do
Bocaranga. Jakie będą tego rezultaty, zobaczymy. Oni chcą rozbrojenia Seleka i
uzbrojonych Mbororo i muzułmanów, nie chcą barier na drogach i chcą swobody
przemieszczania się. Jakie maja intencje dalsze…, nie warto nawet się domyślać.
Zobaczymy co przyniesie to spotkanie,
jaki będzie ten dzień, później wieczór i prawdopodobnie następna niepewna noc.
Życie codzienne w ciągu dnia wokół naszej misji - szkoła katechistów
cała rodzina - przygotowanie posiłku
całkiem przyjemnie jest 32 st C
dzieci zawsze ciekawskie
młoda mama przygotowuje posiłek
po wodę trzeba pójść - sama nie przyjdzie
trzeba też ładnie wyglądać
a teraz czas na ... bon appétit
mama pełna zmartwień - co dalej będzie ???
Robert